Recenzja filmu

Straż sąsiedzka (2012)
Akiva Schaffer
Ben Stiller
Vince Vaughn

Na przedmieściach

Choć film Schaffera próbuje być satyrą na jankeski styl życia i  zasadę "keep smiling", ostatecznie okazuje się ich afirmacją. Ze "Straży sąsiedzkiej" wynika, że Amerykanie to naród dzielny,
Pozornie trudno o mniej interesującą scenerię niż amerykańskie przedmieścia. Jak śpiewała Malvina Reynolds w piosence "Little Boxes", suburbia to małe pudełka na zboczu, małe pudełka wykonane z byle czego, małe pudełka, które wyglądają tak samo. Hollywood przekonuje nas jednak, że to tylko pozory.  Kto oglądał choćby "American Beauty", "Blue Velvet" albo "Na przedmieściach" z młodym Tomem Hanksem, ten wie, że pośród niskich białych płotów i równo przystrzyżonych trawników kryją się seryjni mordercy, chore namiętności oraz  mroczne tajemnice.  "Straż sąsiedzka" dokłada do tego zestawu wrogo nastawionych przybyszy z innej galaktyki.

Główny bohater, sklepowy menadżer Evan (Ben Stiller), jest wzorowym mieszkańcem Glenview w Ohio. Na ochotnika angażuje się we wszystkie czyny społeczne, dla autochtonów ma w zanadrzu promienny uśmiech i pomocną dłoń, a swoją sielską, choć nudną  dzielnicę stawia ponad każdą metropolię. Dlatego, gdy spokój małego miasteczka zostanie zburzony na skutek brutalnego morderstwa stróża nocnego, Evan nie odpuści, póki nie znajdzie sprawcy zbrodni. Wraz z przypadkową zbieraniną postrzeleńców i szukających rozrywki sąsiadów bohater tworzy tytułową straż. Prowadzone przez nią śledztwo przynosi zaskakujące rezultaty.

Producentom filmu udało się zebrać za i przed kamerą mocarny skład. Prócz Stillera w obsadzie znaleźli się specjalizujący w rolach jowialnych cwaniaków Vince Vaughn, odchudzony Jonah Hill oraz brytyjski komik Richard Ayoade ("Technicy magicy"). Za kamerą stanął współtwórca projektu Lonely Island,  Akiva Schaffer, zaś pod scenariuszem autograf złożyli Seth Rogen i Evan Goldberg, którzy wcześniej wymyślili fabuły m.in. do "Supersamca" i "Boskiego chilloutu". Skumulowany potencjał gigantów humoru nie zaowocował, niestety, kosmicznie zabawną komedią. Niektóre sceny wydają się wymęczone, jakby twórcy wyprztykali się z najlepszych one-linerów i pomysłów na planie innych filmów. Błyskotliwości brakuje mi zwłaszcza w chwilach, gdy bohaterowie w niewybredny sposób zaczynają dyskutować o sprawach damsko-męskich. Ponad średnią krajową wybijają się te sceny, w których Schaffer i reszta ferajny bawią się ikonografią oldskulowego kina science-fiction: śmiercionośnymi laserami, gumowymi kostiumami obcych, zwiastującą kłopoty glutowatą zieloną mazią itd. W tym miejscu ostrzegam, że pomimo żartobliwej aury "Straż sąsiedzka" ma parę scen trącących czystym gore. Jeśli nie lubicie, gdy ni stąd ni zowąd bohaterowie muszą zbierać z podłogi swoje wnętrzności, wybierzcie się na inny seans.

Choć film Schaffera próbuje być satyrą na jankeski styl życia i  zasadę "keep smiling", ostatecznie okazuje się ich afirmacją. Ze "Straży sąsiedzkiej" wynika, że Amerykanie to naród dzielny, potrafiący zewrzeć szyki w obliczu  niebezpieczeństwa, a zarazem niezwykle tolerancyjny. Jeśli przychodzisz w pokoju, będziesz się w USA świetnie bawił. Jeśli jednak zamierzasz grozić obywatelom, czeka cię sprawiedliwa kara. Straż sąsiedzka czuwa.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones